Masz babo placek
Kosiarka kosiarką! kupiona. Księgowy sam wybrał - niebieską ;) Nie wiem czy zaważył na wyborze kolor (bo miała być Stiga) czy jakieś inne, zapewne mniej istotne, względy ale i tak najważniejsze jest to, że w ogóle jest!
Jest i kosi! I to rękami Księgowego. A jakże! 16 lat alergii na świeżo koszoną trawę jak ręką odjął... Prowadził tę kosiarkę z dumą i ewidentną fascynacją. Zapomniał wszakże, że żona wierzy ciągle w okrucieństwo alergii, która dopada szanownego małża, jeżeli ten tylko zbliży się do skoszonej trawy!
A tu nic! Zdrów jak ryba. Wiedziałam, że wyprowadzka na wieś wszystkim nam wyjdzie na zdrowie!
A nie słyszał ktoś przypadkiem o jakiejś alergii na prasowanie? mycie okien, lub przynajmniej na gotowanie obiadów? Chętnie bym przysposobiła, choć jedną ;)
Ja tu gadu gadu, a o plackach miało być!
Nie, nie o plackach ze śliwkami czy innymi takimi. Wypieki to nie moja bajka (te na twarzy, też jakoś nie są u mnie zbyt częste, albo w ogóle widoczne).
Chodzi, moi drodzy, o placki na trawie. Bynajmniej nie krowie!
Placki bez trawy, z usychająca trawą, z ciemną zieloną trawą... O co kaman w tym moim trawniku?
Kompletnie nie wiem o co chodzi. Podlewany, pielęgnowany.... I taki mało atrakcyjny.
Są miejsca, kółka, gdzie ani jedno źdźbło nie wyrosło. Są plamy usychającej trawy i takiej lekko różowo-rdzawej...
No nie jest dobrze, mój wyczekiwany trawnik choruje...