Biedronka i Czarny Kot
Kto ogląda Miraculous? Przyznać się natychmiast?
Ja przyznaję, że widziałam jeden może 2 odcinki, ale Biedronkę znam doskonale...
Małolata jest nią zafascynowana!
I właśnie w poniedziałkowe popołudnie stwierdziła, że na środowym balu chciałaby być Biedronką! Super pomysł, tylko skąd ja wezmę strój Biedronki?
Dwa dni biegania po sklepach za czerwoną bluzką bez żadnych nadruków i czerwonymi legginsami (również bez nadruków). Bluzkę kupiłam w KIK, za całe 7.99 (o przepraszam Księgowy płacił, więc chyba on kupił?), a czerwonych legginsów ani widu ani słychu... Masakra. Całe szczęście na hali targowej takowe dostałam. 16 zł za taką jakość to zdzierstwo... no ale cóż się nie robi by spełnić marzenie dziecka ;)
Kupno czerwonych ciuchów okazało się być małym pikusiem... Teraz tylko muszę wymyślić kropki... Malować? E, nie bardzo. Z pomocą przyszła mi wyobraźnia! Kupię czarną samoprzylepną folię i wytnę kółka cyrklem z nożykiem... Wytnę, jak kupię cyrkiel. Wpadam jak po ogień do sklepu dla plastyków - bach! folia jest teraz cyrkiel... Ekspedientka informuje, ze tych tańszych za 20 zł już nie ma, są tylko droższe. Cóż, mówię, muszę to jakoś przeżyć... A pani na to, ze ma tylko taki za 130 zł! Że co? Never! Excel zszedłby na zawał, a Księgowy... aż boję się pomyśleć ;P
Od czego w końcu są ranty do deserów (takie metalowe obręcze, przeze mnie używane głownie do eleganckiego nakładania ryżu bądź kaszy)? No to heja! Do dzieła!
Odrysowywanie kropek i wycinanie nożyczkami trwałoby wieki, postanowiłam więc od razu wycinać kropki nożykiem do papieru.
Nie wiem ile ich wycięłam, kilka się popsuło... Ponaklejałam na ciuchy i wyszła biedronka! Dumna jestem z siebie... i z Księgowego, bo mi nie przeszkadzał. Oczywiście, ze wolałabym, żeby mi pomógł, bo palce miałam sine od przytrzymywania tego rantu, ale znając jego chęci do takich robót, to może największą jego pomocą było nieprzeszkadzanie.
Jak Wam się podoba moja Biedroneczka?