Ojj dawno mnie tutaj nie było...
Mieszkanie w Idaredach sprawia taką radość, że nie chce się nawet włączać komputera ;)
A tak poważnie, brak czasu powoduje, że choć człowiek bardzo chce to nie ma jak. Ale obiecuję się poprawić!
Ogród, główny temat tego posta, nie bez powodu! Otóż, powzięliśmy decyzję, że musi się nim zająć fachowiec. Bo ileż można grabiami walczyć z kamieniami? No ile? Walczyłam całą jesień, przez całą zimę wierzyłam, że tę batalię wygrałam... aż do wiosny miałam tę wiarę w sobie. Wiosną śnieg stopniał, deszcz ziemie zmoczył i ... wylazły te kamienie do góry.
Więc, jak tylko pogoda pozwoliła, to grabie w dłoń i hejże na kamienie!!!! Poddałam się, nie dam rady, moje dłonie nie chcą już nawet myśleć o grabieniu... Dość, koniec, szluz!
Potrzebny nam ktoś, kto zrobi ten trawnik za nas.
Miało być ambitnie, rośliny, warzywniak, piękne COŚ na wejściu, ale nie wiem co bym chciała zasadzić w moim ogrodzie. Tuje odpadają bo ... wiecie kiedy się sadzi tuje? Kiedy sąsiedzi to... (tutaj należy wstawić słówko do rymu).
Marzy mi się piękny, w miarę bezobsługowy ogród - nie, nie chodzi mi o system nawadniania bo to jest poza zasięgiem naszego Excela, a już i tak jest dość mocno nadwyrężony. Chodzi mi raczej o rośliny, które nie będą oczekiwać ode mnie zbyt wiele i będą ładne. Nie przepadam za iglakami, więc wszelkie tuje, cisy, sosny czy inne świerki odpadają.
Po nocach śnię o pięknej, kwitnącej bugenwilli, wysokich kolorowych trawach, krzewach owocowych, warzywniaku pełnym aromatycznych ziół... i są to miłe sny. Koszmar przychodzi w momencie jak pomyślę, że trzeba przy tym pracować a ja serdecznie nie znoszę grzebania w ziemi.
Dlatego wspólnie z Księgowym i Excelem, ustaliliśmy, że na początek zrobimy trawnik - może przyjdzie czas, w którym dojrzeję do obsługi roślinności (prócz rzecz jasna koszenia trawy, bo to będzie moje zadanie - Księgowy ma alergię; nieźle się facet ustawił w życiu!) Może i uda mi się zdecydować co bym chciała w tym ogrodzie posadzić. Większość roślin nie chce rosnąć w naszym klimacie - a było budować Idaredy w takim lodowatym klimacie? Nie można było gdzieś na południu Chorwacji? Na Peljescu na przykład? Albo koło Dubrownika?
Człowiek to tyle głupot musi w życiu narobić ;)
A wracając do ogrodu - o ile 7 arów z domem, podjazdem i tarasami wybrukowanymi można nazywać ogrodem - POMOCY!!!
Wspomóżcie koleżankę w biedzie, bo tylko na Was mogę liczyć! Księgowemu i Excelowi wygląd naszego obecnego ogrodu zbytnio nie przeszkadza - może dlatego, że szykują się kolejne wydatki? hmmm
Pomożecie?