Nadszedł ten moment kiedy trzeba coś zmienić
W końcu, po prawie 8 miesiącach mieszkania bez firanek nadszedł czas aby je kupić.
Sprawa prosta, wchodzisz do sklepu wybierasz, płacisz, za kilka dni odbierasz uszyte, gotowe firany, wieszasz i jest pięknie.
Więc, (nie zaczyna się zdania od więc!!!), idę do sklepu, oglądam i... tyle jest pięknych firan, że chciałoby się kupić kilkanaście rożnych modeli. Ale za uszami słyszysz głos Excela - Ani mi się waż!
Więc pokornie, cichutko stoją i sprawdzam ceny. Zakres dość rozpięty, trzeba wybrać opcję tańszą, średnią i droższą. Cena uzgodniona zarówno z Excelem jak i z Księgowym! Jest sukces. Teraz tylko szybka decyzja KTÓRE!
No i porażka na starcie. Nie wiem. Przyzwyczaiłam się do pustych okien, do tego, że oglądam świat. Nic mi się nie podoba, a firanki jakieś mieć trzeba. Nie będzie tui muszą być firany!
Działka obok nas ma nowego właściciela, który planuje budowę, wiec nie ma wyboru - trzeba troszkę przysłonić nasze życie prywatne.
Nie wiem jakie firanki by mi pasowały w salonie i jadalni - białe gładkie, a może w lekko szarym kolorze przeźroczyste? Z połyskiem czy matowe?
Zabrakło mi wyobraźni. Może ktoś potrafi jakoś tę moją i Księgowego wyobraźnię pobudzić do pracy?!