Taras jest! Niedziela była!
Taras jest gotowy, niedziela co prawda była, ale kolejna będzie. Będę w niedzielę siedzieć na tarasie! A co, pewnie, że będę! Bo mam taras i meble też już mam. Na taras. Składane własnoręcznie do spółki z Księgowym! To znaczy Księgowy skręcał a ja trochę pomogłam. Ukręciłam plastikową śrubkę na przykład! A co, dobrze się człowiek odżywia to i siłę ma.
Niedziela miała być "leniuchowa". Zabraliśmy Dziewczynki nad wodę i mieliśmy odpoczywać. Nie wiem o czym Księgowy myślał wypoczywając nad wodą ale ja o Idaredach. O przeprowadzce...
Po odpoczynku i wymoczeniu nóg w lodowatej wodzie (bo jaka jest woda o temperaturze 22 stopni?!), pojechaliśmy odebrać zamówione meble na taras. No, promocja w Jysku była.
Zakup nieplanowany, ale cena wydała się całkiem rozsądna. Szybko policzyłam (ja a nie Księgowy! Ha! wychodzi na to, że też umiem liczyć), że planowane meble na taras, które to miałam "temi ręcami" wykonać, wychodzą drożej a nas stać jedynie na "taniej". Tak oto staliśmy się posiadaczami zestawu mebli tarasowych... Ciekawe na co zabraknie funduszy?!