Mam dość...
...siły by umyć wszystkie podłogi, ale nie mam czasu. Jutro pora wrócić do pracy... a przyznam się, że chęci zerowe, bo marzy mi się czyściutka podłoga.
Dziś byli macherzy od pieca i uruchomili mi ciepłą wodę. Przy okazji wytłumaczyli co zakręcić, co odkręcić, jak ustawić... Wytłumaczyli to chyba jednak za dużo powiedziane. Tłumaczyli, powtórzyli dwa razy i odjechali... a ja zapomniałam co i gdzie kręcić, przekręcać. No cóż, Księgowy będzie musiał zmierzyć się z tym tematem. Tak na chłopski rozum ( a odkąd został "wieśniakiem" to chłopski rozum ma - przynajmniej mam taką nadzieję) nie jest to skomplikowane.
Dzisiaj ułożone zostały podłogi na górze. Oczywiście na montażu byłam ja, bo Księgowy w pracy. Co chwilę wysyłał wiadomości: "jak tam? wyślij zdjęcie" - no to stałam jak to ciele, gapiłam się w podłogę, bo malowanych wrót chwilowo brak ;), cykałam foteczki i słałam...
A niechby sam wziął wolne i pilnował panów Panelarzy, czy aby dobrze i ładnie układają naszą podłogę. Osobiście uważam, że jest ładnie i dobrze - po pierwsze nie zanm się, żeby stwierdzić czy jest dobrze- dla mnie ok., po drugie mnie tam się wszystko w naszym domku podoba.
Od jutra rusza układanie płytek w dolnej mrocznej łazience Księgowego... Fifty shades of G... Księgowy ;) no może nie pięćdziesiąt ale ze 3 ;)
Zajaweczka podłogi, bo nie będę gości zapraszać na brudne panele. Umyję, posprzątam to wtedy zaproszę ;)