Pora umyć okna
Wczorajszego wieczoru na budowie mieliśmy fantastycznych gości. A okna brudne jak diabli, wstyd i katastrofa na miarę tej największej w dziejach naszego kraju...
Wpadliśmy z Księgowym późnym wieczorem zobaczyć jak się ma nasza łazienka dolna i co tam z piecem..
Okazało się, że łazienka całkiem nieźle wygląda, piec ok... ale zbiornik na ciepłą wodę coś"nieteges".
Zamontowany był końcem listopada, a ciepłą wodę uruchomili mi panowie niedawno - pisałam zresztą o tym ;)
Przez kilka dni było ok. Któregoś pięknego dzionka (zapewne tego, kiedy pogoda była fantastyczna jak czarna listopadowa noc gradowa) zadzwonił do mnie nasz fachman od wszystkiego i powiedział, że otworzył pudełka z meblami (moje szafeczki łazienkowe!!!) bo kartony są mokre! What???
No mokre, bo skądś się zebrała woda, koło zbiornika. Jedna płyta szafki niestety pociągnęła ociupinkę wilgoci, ale nie ma tragedii - na pierwszy rzut oka nie widać, a i tak nikt tam do środka zaglądał nie będzie ;)
Wczoraj okazało się, że zbiornik zrobił spięcie i wywaliło nam korki! No super. Marzyłam o takich problemach, dawno nic się nie działo.
Coś mi się zdaje, że nawet gdyby Księgowy stanął na rzęsach to z przeprowadzki na koniec czerwca nici!
Z dobrych wieści to, to że z ocynkowni wróciły nasze balustrady, będą dziś malowane i na dniach zapewne będą mogły być zamontowane.
Ach, wracając do okien i gości!
Chciałam sfotografować sarnią rodzinę, która przyszła w odwiedziny i podglądała nasze wnętrza przez okna ale niestety szyby są tak brudne, że nic nie widać. Chyba aparatje trochę wystraszył bo uciekły na odległość ok. 2-3metrów.
Sarnia rodzinka często do nas zagląda bo nie mamy ogrodzenia. Gorzej będzie jak już się ogrodzimy... może jednak ogrodzenie nie jest potrzebne ;)