Szaleństwo...
Tyle się dzieje, że nie mam czasu napisać choćby krótkiego posta... Łazienka się robi, właściwie się kończy - my zresztą też. Zabrakło nam płytek. A pan projektujący liczył i chyba się walnął bo brakło ok. 20 płytek. No nic, płytki dojadą, bo na sklepie też już ich nie było. Sobota była dniem pełnym wariactwa - elewacja, pan od kostki i od ogrodzenia, i barierek, płytki w łazience, sprzęt do kuchni... Lampy i ledy do łazienek...
Z tego wszystkiego mamy kończącą się łazienkę, zaczęte ocieplenie, wybrane ogrodzenie, zamówione płytki i oświetlenie do łazienek, wybrane wstępnie kontakty i ciche!!!!! włączniki do światła. Wiem najcichsze byłyby dotykowe ale cena powala. Ciche też znalazłam, takie idealne ale... cena stanowczo za duża. Wyśrodkowałam i znalazłam polecane już przez kogoś Simon 54 czy jakoś tak. Są najcichsze z tych w przystępnej cenie i pewnie takie będą bo Excel mówi, że na inne się nie zgadza. Stary zgreda!
Księgowy też już nie wyrabia, za dużo tego wszystkiego. AAAA kominek mamy prawie gotowy! Miał, być trochę inny, ale wyszło co wyszło. Pownieważ o panu od kominka powstanie nowy post, cały odrębny poświęcony współpracy nie będę się tutaj rozwodzić.
Foteczki niebawem ;)