Drewno nie-drewno!
Ponieważ sporo pytań pada odnośnie do imitacji drewna na elewacji, postanowiłam napisać ten post.
Zdecydowaliśmy się na panele elewacyjne Greinplast i uważam, że to był dobry wybór. Dlaczego?
Po pierwsze: najbardziej przypominają strukturę drewna, z daleka są nie do odróżnienia od naturalnego drewna.
Po drugie: można malować na jaki się tylko chce kolor (w granicach dostępnej kolorystyki bejcy, oczywiście).
Po trzecie: najważniejsze! Nic innego mi się nie podobało!
Długo zastanawiałam się nad kolorem. Główny kolor to biel, dodatek szarości i złoty dąb... Złoty dąb kiedy okna i brama są orzechowe? Wariactwo?! Szaleństwo?! Bezguście?!... Zaryzykowałam. Nie chciałam ciemnego drewna, bo nie zaznaczają się tak dokładnie słoje, a chciałam żeby je było dobrze widać.
Ryzyko sie opłacało, jestem bardzo zadowolona z efektów. Plusem jest też to, że jak zamarzy mi się ciemniejszy kolor mogę przemalować. Z ciemnego na jasne już trudniej.
Panel ten jest dosć twardy i łatwy w utrzymaniu czystości. Wczoraj po prostu umyłam go wodą bo był lekko zakurzony. A że jestem leniwa, umyłam go mopem... Tak, mopem. Obrotowym, który nie nadaje się do mycia podłóg. Niestety! W zasadzie nie jestem pewna, czy nadaje się do czegokolwiek, ale skoro wydaliśmy na niego kupę kasy (bo kijek, wiadro i kawałek frędzli powinny kosztowąć max 25 zł!) to trzeba go teraz używać. Do domu sie nie nadaje, więc muszę znaleźć jakieś przeznaczenie, żeby nie stał bezużyteczny w kotłowni. Księgowy urwałby mi głowę gdyby wydało się, że go nie używam.
A wracając do drewna, które nim nie jest... nieustannie mi się podoba i jestem nim zachwycona.
Gdyby ktoś sie wahał: Greinplast to dobry wybór! Wygląda pięknie, elegancko i jest trwały. Kilka razy udało mi się czymś w niego uderzyć i nie ma żadnych śladów. Mam nadzieję, że za kilka lat nie będę żałowała tego wyboru. Zwłaszcza, żę Księgowy nie będzie żałował bo to jednak był spory wydatek.
PS. Nasz Excel ledwo zipie...