Koszmarny koszmar
Koszmar z kostką nareszcie dobiegł końca. Czy jestem zadowolona? Nie zupełnie.
Pogodziłam się z tym, że na tarasie nie będzie płyt, które chciałam - te które są nie wyglądają najgorzej. Pogodziłam się ze stopniem w połowie chodnika do domu - trudno mi jednak zaakceptować, to że kostka ułożona zostala tak wysoko. Trzeba będzie na niedużej przecież działce robić spadki...I to mnie denerwuje. Ale cóż, mleko się rozlało - wyjścia nie ma. Będę miała zadanie na zimę - rozplanować jak zagospodarować te skarpy.
Ogrodzenie powinno pojawić się w połowie września. Mam nadzieję, żefachowiec terminu dotrzyma bo w końcu dotrzymał przy balustradach. Gdybyśmy wiedzieli, że zostaniemy zostawieni na lodzie i oszukani przez pana od kostki to ogrodzenie robiłby kto inny i pewnie już dawno byłoby gotowe.
Wczoraj spotkała mnie miła niespodzianka. Pan stolarz od schodów, drzwi i szaf zaproponował, że gratis! zrobi nam drugie drzwi do wylazu na strych - ocieplone i otwierane do góry, żeby kurz nie wpadał do domu! Nie rozmawialiśmy o niczym takim wcześniej, Księgowy też nic nie wiedział. To bardzo miłe, że ktoś sam z siebie składa taką propozycję. Księgowemu sie upiecze, bo nękałam go o to aby założyć tam drugie drzwi podnoszone do góry z płyty OSB i styropianu. Szczęściarz...
Jeeszcze sporo prac przed nami. Nie mówię tu o pracach w ogrodzie, bo te zostaną wykonane dopiero wiosną. Na razie pan od kostki w ramach rekompenasty rozrzucił nam ziemię na działce. Nie ma już marsjańskiego krajobrazu - jest równiej, co bardzo mnie cieszy, ale za to jest mięciutko i fantastycznie człowiek zapada sie w tę swieżą ziemię.