Gaz, kaloszki i studnia...
Pojechaliśmy z Księgowym dzisiaj na budowę, żeby zobaczyć jak dużo wody zebrało się w naszym zbiorniku na deszczówkę po dwóch dniach deszczu, zwłaszcza po dzisiejszej ulewie. Przezornie wzięłam ze sobą moje piękne, kwieciste kaloszki i buciory Księgowego (paskudne, znoszone - oby po zakończeniu budowy zdechły całkowicie, bo już na nie patrzeć nie mogę).. Działka nadsypana ziemią ale jeszcze dość świeżą. Szliśmy do tej naszej studni i... Księgowy lekko zapadał się w ziemi, a ja postanowiłam zanieść do domu nowiusieńką, ledwo co zakupioną, bieluteńką skrzynkę gazową. Tak! Mamy skrzynkę, co prawda stoi w wiatrołapie, co prawda nie mamy gazu na działce, ale skrzynkę mamy! Ładną! Nie żółtą!!! Nie kanciastą! Z szybką! A co, jak szaleć to szaleć ;) Tak naprawdę, kupienie innej niż żółta albo brązowa, skrzynki gazowej w naszym mieście graniczy z cudem! Wczorajszy dzień zjeździłam w poszukiwaniu skrzynki. Ot taka banalna sprawa, skrzynka gazowa o wymiarach 60x60x25... Jeden sklep, drugi, trzeci... szósty. Nie ma! Siódmy, ósmy... Jest! Żółta! No ewentualnie na poniedziałek, góra środę przyszłego tygodnia może być brązowa! A ja chcę białą, albo beżową, albo szarą... Nie ma, nigdzie nie ma! Dzisiejszy ranek spędziłam na poszukiwaniu skrzynek w necie, znalazłam skład w Jaśle i już, już miałam dzwonić ale sprawdziłam gdzie mają oddziały! Jest Tarnów! uff, może będą mogli dowieźć do końca tygodnia, zanim pojawią się magicy od gazu. Dzwonię a tam niespodzianka, białą mają od ręki, ładną (tak powiedział Pan w sklepie). Biorę! Toż to nie buty, żeby pięć razy mierzyć. Dzwonię do Księgowego mówię 180 złotówek i jest nasza!
No dobra, wracam do dzisiejszej wizyty na budowie...
Oczywiście ja też chciałam sprawdzić jak tam sytuacja z deszczówką, dobrnęłam do Księgowego i... utknęłam. Zapadłam się w ziemi na wyskokość moich kaloszków! Po kolana! Ledwo "uszłam z" butami z tego błota ;) Przydałoby się teraz po działce przejechać jakimś walcem, żeby to wszystko opadło i się cokolwiek wyrównało... Tylko czy walec w takim błocie dałby radę? Nie będę ryzykować.
Z dobrych wieści: woda prawie jest, papiery będą, w zasadzie już są, ale jeszcze nie u nas. Prąd też będzie, chyba nawet szybciej niż sądziłam, skoro skrzynka już stoi. Gaz również powinien dotrzeć do nas w najbliższym czasie. Gdyby tak były już wszystkie media, można byłoby myśleć o kupnie pieca i brać się za ocieplanie stropu i skosów!
Ale póki co, to śpiew przyszłości.
Trzymajcie kciuki!