temat na gorąco ;)
Skoro nadchodzi zima (słyszałam, że w Zakopanym już jest) to pora ogrzać trochę nasze Idaredy. Panowie kończą zabudowę sufitów, inni Fachmani kończą robić ogrzewanie i lada moment będziemy mieli cieplutko w domku!
A jak już wygrzeje się wylewka, to może zacznie robić się gładź i podłogi....i tak dalej.... A się rozmarzyłam. No ale kto mi marzyć zabroni ;)
O ile w fazie wznoszenia ścian, nie specjalnie dostrzegałam radość i zainteresowanie w oczach Księgowego, o tyle teraz widzę, że jego bardziej ciągnie na budowę niż mnie. Kurcze, może i mnie ciągnie ale też przeraża, to że nadal wiem coraz mniej o tym jak finalnie nasz domek ma wyglądać. Niby wszystko miałam ułożone w głowie, zaplanowane, ale teraz z każdym dniem mam więcej wątpliwości. Wydawało mi się, że udźwignę wszystko sama, że żaden architekt wnętrz czy projektant nie będzie mi potrzebny. Teraz mam coraz więcej wątpliwości, ba w zasadzie mam same wątpliwości. Trzeba będzie albo znaleźć fajnego projektanta za rozsądną kasę albo samej się męczyć i nie wysypiać. Na ile znam Księgowego to na pewno moich problemów aranżacyjnych nie pomoże rozstrzygnąć, bo powie "to wymyśl coś". Rozumiem, gdyby mu ktoś kazał śpiewać, to faktycznie lepiej zwalić to na kogoś innego, na kogokolwiek kto jest choć odrobinkę bardziej wrażliwy na dźwięki niż Księgowy, ale co do urządzenia domu, to nie jest z nim tak źle ;) Ok. nie odróżnia kolorów typu butelkowa zieleń i seledynowy, bo zielony to zielony! a niebieski to niebieski i nie ważne czy granatowy czy błękit ;) Zapewne jednak skończy się tak, że będziemy musieli skorzystać z usług fachowca! Oby tylko nasz Excel nas puścił, bo tego w założeniach finansowych nie było ;)