Wjazd, podjazd, odjazd...
Data dodania: 2017-10-07
I co z tym fantem zrobić? O firmie od kostki nie chcę wspominać i myśleć bo mi się chwyty karate, które ćwiczyłam w 2 klasie podstawówki, przypominają i robię się niebezpieczna. Głównie dla siebie, bo jak już jakimś cudem podniosłabym tę nogę tak wysoko jak nic zaliczyłabym glebę. Myślę, że moje dupsko jest mi wdzięczne, że nie próbuję być w lepszej formie, niż rzeczywiście jestem.
Wracając do sedna... Nie ma co pisać. Po prostu: co z tym zrobić? Asfalt na zimno?