Idaredowe serducho
Serce domu to kuchnia... tak kiedyś się mówiło. Może dlatego, że to w kuchni zazwyczaj stał stół. No więc, nasze serce przeniosło się za ladę kuchenną, do stołu właśnie. Uwielbiam moją kuchnię. Tak moją. Księgowy co prawda też czasem coś gotuje, ale to zdecydowanie moje królestwo! Uwielbiam nie tylko gotować i piec (nie, nie napisałam tego - pieczenie to koszmar!, a jednak jakby ciut mniejszy) ale lubię sprzątać moją kuchnię. Lubię jak jest czysto, jak podłoga się błyszczy. A błyszczy się, aż strach w samej koszuli nocnej zejść na dół ;) No, wiecie co mam na myśli ;P
Kiedy projektowałam kuchnię, nikt nie wierzył w to, że coś fajnego z tego może wyjść. Stolarze sami się przyznali po montażu, że bali się trochę tej kuchni. A teraz to im też się podoba. Żałuję, że Excel zawarł tajemny pakt z Księgowym i zablokowali mi kupno paru gadżetów, typu magic corner... W sumie, dobrze to nazwałam, gadżet, bo tak naprawdę z narożnych szafek wbrew pozorom korzysta się całkiem wygodnie. Uwielbiam zabudowę po sam sufit! Nie trzeba ścierać tłustego kurzu na górze mebli. Niby przy indukcji nie ma go tyle co przy gazie ale... świadomość, że on by tam mógł siedzieć doprowadzałaby mnie do szału a tym samym do cotygodniowego wspinania się na drabinę i czyszczenia tego.
Nawet krzesła z Jyska uwielbiam. Są mega wygodne, choć na moje krótkie nóżki powinny być 5 cm niższe. Stół zresztą też. Ale myślę, że Juniorce i Księgowemu byłoby wtedy niewygodnie.
Uwielbiam nasz piękny stół. Nadal jestem w nim zakochana po uszy. Patrzę na niego i podziwiam. Przyznam się Wam, że aż czasem żal mi na nim stawiać talerze, żeby się nie ubrudził i nie uszkodził!
Ksiegowy się denerwuje bo co chwila coś wycieram, pucuję... i krzyczę na nich, że nakruszyli, że woda kapnęła... Czasem myślę, że przesadzam ale zaraz potem uświadamiam sobie, że to mój piękny, cudowny stół... i krzyczę na nich głośniej! Ba straszę, że jak zniszczą to się rozwiodę, wyprowadzę. Mam jednak coraz mniejszą pewność, że się tego boją, Księgowy to nawet jakby się na tę myśl uśmiechał. Oczywiście gdzieś głęboko w duszy ;)
Podejrzewam Księgowego, że on też jest zakochany w naszych Idaredach. To jak nasze 3 dziecko - tylko 500 plus nie dają na nie.
Komentarze