Elewacja i nie tylko
Elewacja się robi, ma być gotowa na koniec tygodnia! Kwota trochę wysoka ale cieszy mnie to, że będzie taka jak sobie wymarzyłam. Co prawda nie będzie prawdziwych desek na elewacji ale będzie materiał udający deski. Mniej kłopotliwy w utrzymaniu i konserwacji.
Podbitkę mamy już skończoną, wykonaną z blachy - drewno trzeba malować, a nie jest to najłatwiejsze zadanie. Również parapety są już gotowe. Nie jestem zadowolona z połączenia parapetu narożnego, ale nie śmiem skrytykować Księgowego za zakup takiego a nie innego łącznika - ba nawet nie mam prawa krytykować! Jakimś cudem przekonał Excela do tego, żeby na elewacji mogły pojawić się moje wymarzone deski-niedeski! Nie wiem co mu nagadał, albo czym go przekupiła ale sprawiło mi to ogromną radość!
No nic, najwyżej kasy zabraknie na... wymarzone 50 cali Księgowego - nadal uważam, że telewizor to zbędny gadżet - ani to ładne, ani praktyczne, ani też nie ma czego w nim oglądać! No chyba, że Księgowy postanowił zrezygnować z czegoś co ja bym chciała... Nie, myślę, że aż tak nie zwariował! Nie chciałby raczej, żebym mu zrzędziła od rana do wieczora!
Ło matko, cóż ci faceci są w stanie dla nas zrobić (albo dla własnego świętego spokoju)!
Mam nadzieję, że zarówno Księgowy jak i Excel będą zadowoleni z wyglądu naszej elewacji. Choć jeszcze nie ukończona ja już się cieszę.
Komentarze