Dachówka do wentylacji kanalizacji... drogi bajer a jednak przydatny. Nasza dachówka czekała sobie dobrych kilka miesięcy na zamontowanie. Wczoraj się doczekała i pięknie prezentuje się na dachu.
Tak to jest jak dopiero w trakcie budowy człowiek wpada na pomysł wentylowania kanalizacji. Dachówka była "domawiana" - czas oczekiwania 2 miesiące!!! Tak na jedną dachówkę mieliśmy czekać dwa miesiące, ponieważ nigdzie w Polsce jej nie było trzeba ją było ściągać od producenta. Dojechała po jakichś 6 tygodniach i wtedy okazało się, że macherzy od dachu "kiedyś wpadną zamontować". Pierwsze podejście im nie wyszło - przyjechali w sobotę około 9 rano i zdziwili się, że dom zamknięty a nas nie ma... No nie mieszkamy jeszcze na budowie ;) Zanim zdążyliśmy dać im znać, że już pędzimy - fachmani pojechali.
Wczoraj zaszczycili nas swoją obecnością i zamontowali dachówkę.
Zresztą wczoraj Księgowy miał wyjątkowy dzień - budowa, budowa, budowa! Wszystko na raz - dachówka i panowie od rekuperacji, no i elektryk, który miał połączyć dom ze skrzynką. Najpierw dał znać, że będzie, potem, że jednak nie ma koparki, a potem, że właśnie jest i już koparkowy kopie...
Jak podjechaliśmy na budowę to nie mieliśmy nawet gdzie zaparkować. Auto panów od REKU, auto elektryka, auto z przyczepą koparkowego, koparka i nasze...
Dzisiaj był dzień zakupowy! Nie, nie mam nowych szpilek ani sukienki. Za to mamy płytki do kotłowni i klej do nich. Ach i schody strychowe.
Nasze kombi okazało się być całkiem pojemnym autem dostawczym ;) Co prawda Księgowy zakupy na dwa razy odbierał ze sklepu.