Szał zakupów czy szaleństwo Księgowego?
Podejrzewam, że Księgowy zwariował!
Facet, dla którego zakupy (pomijając tych dla niego ;)) to udręka, wyciągnął mnie na zakupy... sama nie wierzę, że to napisałam!!! On mnie wyciągnął na zakupy!!!
Zamówiliśmy drzwi techniczne kotłownia-garaż i... wannę!!!
Matulu, my nie mamy gładzi i posadzek a wannę zamówiliśmy. Nie wiem gdzie ją będziemy trzymać, spać w niej raczej nie będziemy bo mogłaby stać u nas w sypialni, w dużym pokoju, dumnie zwanym salonem, to też nie koniecznie... Na budowie to bez sensu bo trzeba by ją było nosić z miejsca na miejsce, żeby układać podłogi.
Jednym słowem Księgowy zwariował!!!
Pomijam wcześniejsze zakupy garów, noży i patelni, to drobiazgi upchane w małżeńskiej szafie... ale wanna to raczej do szafy nie wejdzie.
Księgowy ma plan kupić też styropian na elewację, póki ceny nie poszły w górę i trzymać go na budowie(?), jednocześnie robiąc wykończeniówkę. Tylko jak??? Przenosząc te sterty styropianu w tę i we w tę?!
Ach tak, panele też już chce zamawiać!!! i deskę do salonu!
Chyba będziemy musieli wynająć jakiś magazyn, żeby to wszystko pochować bo w domu raczej się nie zmieści.
Poza zakupami mam mały problem i nie wiem jak z niego wybrnąć... otóż deska podłogowa ma 14 mm grubości plus 1-2 mm leju to razem 16. Płytka ma 8-10 mm grubości... Jak to połączyć? Pod płytki trzeba dorobić wylewkę czy podkuć pod deskę? Czy wyrównać te poziomy klejem?
Widzę, że czeka mnie kolejna bezsenna noc...