tadaaaaammmmm! Kuchnię mam!!!
Mamy to!
Mamy projekt kuchni. Jeszcze ostatnie poprawki i kuchnia klepnięta!!!
Co tu dużo pisać... Cieszę się jak diabli. Z drugiej strony mam też wiele obaw, czy aby to będzie takie ładne jak mi się wydaje? Czy aby o niczym nie zapomniałam? Ech... Będzie dobrze, prawda?!
Księgowy też się cieszy, chyba. Mam nadzieję, że jemu kuchnia też się podoba. Księgowy jak to Księgowi - zero entuzjazmu bo to nie cyferki. Dodatkowo jak już się cyferki pojawiły to mało pocieszające bo zakładaliśmy koszt kuchni ciut mniejszy. Ale cóż, jest jak jest. Kuchnia będzie taka jak chciałam, z szafkami pod sam sufit (bosz... nie będę musiała tam wycierać kurzu) z fornirem i z lakierem na frontach, które nie będą naszpikowane uchwytami.
Drodzy Czytelnicy, jak już zapewne wiecie, nie lubię sprzątać i mam swojego "świra" na punkcie różnych rzeczy ("małopłytkowość" w łazience, zalegający wszędzie kurz, który nigdy nie znika, kamufluje się na chwilę po to by za jakiś czas, dosłownie ułamek sekundy wyleźć na wierzch dokładnie tam gdzie miało go nie być, ciche włączniki do światła, brak uchwytów w meblach), co prawda mój "świr" to maleńki pikuś w porównaniu do "świra" Księgowego (podróżowanie pociągami i w ogóle fascynacja koleją, miłość do autobusów miejskich [nim Księgowy został Księgowym marzył by być kierowcą autobusu! Koniecznie miejskiego], tudzież zamiłowanie do rozkładów jazdy wszelkich pojazdów komunikacji zbiorowej!!! Tak, zna na pamieć rozkład jazdy autobusów w naszym mieście, tak zna na pamięć rozkład jazdy pociągów na trasie z Krakowa i z powrotem. No może nie jest pewien, z którego peronu odjedzie pociąg, ale na pewno zna nazwę składu i wie, że ten a ten to zawsze się spóźnia).
Poza akcją kuchnia, mamy też akcję elektryk, bo coś tam nam się zapomniało i trzeba będzie gładź delikatnie w salonie naruszyć, bo coś się nam "odzmieniło" w górnej łazience...
Czy komuś udało się wybudować dom i nie robić ciągłych poprawek? Albo poprawek poprawek? Zaznaczam, że w pytaniu chodzi o pierwszy dom!