tynkujemy
Tynkowanie dobiega końca, co mnie niezmiernie cieszy, bo mogę już planować wykończenie domu.
tak, to wykończenie mnie wykończy! Ubzdurałam sobie drewnianą podłogę w salonie, niby nic ale deska trójwarstwowa ma leżeć na ogrzewaniu podłogowym. I tu zaczynają się schody. Jaka deska, jakie drewno... jaki koszt?
Podoba mi się merbau i jatoba ale w wersji 1-lamelowej a teraz wszystkie dostęppne są w 3-lamelowej. Merbau jest i tak dość mocno wielobarwne, więc nie chciałabym zbyt dużego misz-masz na podłodze. No i chciałabym żeby schody były w tym samym kolorze.
Koniec gdybania, skupmy się na tynkach.
Z informacji znajomych, którzy kilka domów postawili nasi tynkarze są bardzo dobrzy i nie odwalają roboty tylko bardzo dobrze pracują. Tynki rzekomo wyglądają bardzo ok.
Phi, mnie się też podobają bo są nasze ;)
Cieszy mnie też cena, jaką udało mi się wynegocjować. Kolega stwierdził, że cena bardzo dobra. My jak zwykle z materiałem, bo już wiemy, że wcale taniej nie kupimy.
Ach i mamy już kupione parapety z aglomarmuru, które czekają na montaż.
Na piątek umówieni jesteśmy z panami od wykończeniówki. Mamy spotkać sie na budowie, żeby podliczyli koszty robocizny, a potem my musimy podliczyć koszty materiałów i sprawdzić czy aby ta wykończeniówka to nas nie wykończy.
Marzenia są ogromne i wizje też, ale rzeczywistość może sprowadzić mnie na ziemię. No cóż mam nadzieję, że jakoś uda nam się zmieścić w tej kwocie, którą założyliśmy na początku budowy!!!