O rety! Krety!!!
Prace w ogrodzie trwają! Ogrodnicy osadzili donice i stopnie przy tarasie, wyrównali i wywalcowali ziemię a rano pojawiły się dwa kopce kreta! Masakra! Już myślałam, że pozbyliśmy się dziada na dobre a tu taka niespodzianka.
Nie muszę chyba pisać jak wściekła byłam. Jeśli mój wkurw można zmierzyć w skali od 1 do 10 to było to mocne 90!
Naszej Tośce widać to się też nie spodobało bo postanowiła upolować kreta.
Kiedyś już jej się to udało i był spokój. Do teraz, bo nagle wrócił.
Tosia z ogromnym zapałem podjęła walkę z krecią robotą!
Nie wiem tylko czy ogrodnicy się ucieszą z efektów jej pracy ;)
Ja bym się osobiście wkurzyła, ale co poradzić na instynkt łowcy? Mam nadzieję, że te akcje nie będą się powtarzać i pan kret znajdzie sobie lepszą miejscówkę. Dodam, że kupiłam solarny odstraszacz kretów. Jak na razie, co prawda mnie nie odstraszał, ale lekko irytował. Miało toto wydawać niemalże niesłyszalne dźwięki a piszczy w nocy tak, że w sypialni słychać. A że wydaje to dźwięk z tą samą częstotliwością to spać nie daje. podobnie jak wszelkiej maści tykające zegary! No weź człowieku zaśnij jak wkurzony czekasz na kolejne "piii" albo "tyk"! No nie ma szans! Nie, ja wcale nie potrzebuję idealnej ciszy do spania (aczkolwiek jak gdyby była możliwość to nie pogardzę ;)) ale nie potrafię znieść jednostajnych, miarowych dźwięków! podświadomie czekam na kolejne "pii", "tyk".
Dobrze, że Księgowy chrapie mało rytmicznie ;)