Zakupy, umowy...
Kominek zamówiony!!!
Nareszcie, choć do końca nie jestem wszystkiego pewna. Mam jakieś wątpliwości co do jego wagi i do wagi obudowy z płyt szamotowych. wykonawca twierdzi, że nie jest to żaden problem, więc uznaję, że takmusi być. Bezproblemowo.
Doszłam do wniosku, że powiedzenie "co człowiek to opinia" jest ze wszechmiar prawdziwe!!! Chyba najprawdziwsze ze wszystkich!
Po rozmowach z kilkoma stolarzami mam taki mętlik w głowie, że już zupełnie nie wiem jak powinna wyglądaćnasza kuchnia. Plan był prosty - zabudowa pod sam sufit, słupek z lodówką i dolne szafki wiszące w fornirze a reszta biały lakier... I wszystko było pięknie do czasu aż nie spotkaliśmy kolejnego stolarza.. A to okap za nisko/wysoko, a to będzie pani uderzała w niego głową, a to fornir za drogi, płyta wyjdzie taniej a imituje fornir idealnie i ma jeszcze jedną zaletę, jak sie cos podzieje to tanio można dorobić w idealnym odcieniu (do czasu aż nie zaprzestaną produkcji ;). Mieliśmy już niezły mętlik w głowie... a potem pojechaliśmy do BRW i... znaleźliśmy piękną kuchnię, robioną na wymiar, w fornirze i lakierze...i z takimi super ekstraledami oświetlającymi blat i jednocześnie wnętrze szafki. Księgowy odleciał... normalnie nie zachowuje się w taki sposób a tu gotów był kupować to oświetlenie natychmiast bez względu na cenę.
Czasami myślę, że z cholernym Excelem dogadałabym sięszybciej co do nadużyć finansowych niż z Księgowym a tu taka niespodzianka!
Sobota była dnie oglądania i zakupów...
Tego co oglądaliśmy nie kupiliśmy... norma, i to nawet nie z powodu Excela, raczej z braku pewności, że akurat to chcemy.
Wymierzyliśmy górną łazienkę i mamy w planach podjechać do sklepu, żeby kupić płytki. Prosta rzecz, tylko nie wiem dokładnie jak ma ta łazienka wyglądać, bo moja pierwotna koncepcja uległa zmianie, rozsypce.
Upatrzyłam już sobie wannę wolnostojącą i nie mogę sobie wyobrazić łazienki w innej wersji jak właśnie z tą wanną. Księgowy jęczy, że wanna za droga, że wolałby narożną, ale ja tej narożnej nic a nic nie widzę w naszej łazience. No w każdej ale nie w naszej! Zważywszy, że Księgowy nie lubi leżenia w wannie jest mu to obojętne ,ale zarówno ja jak i Małolaty uwielbiamy wylegiwanie w wodzie. No cóż jego jest łazienka na dole… niech walczy. Walkę ułatwia mu znajoma projektantka – choć nie do końca wiem co tam projektować jak wszystko wiadomo a część rzeczy już kupiona ;) A tak poważnie, to nawet moja wyobraźnia nie do końca widzi tę łazienkę.
Z szaleństwa „zakupów” udało się zrealizować zakup zlewu technicznego do kotłowni. A propos kotłowni, Księgowy już marzy o ustawianiu tam regałów i pakowaniu swoich narzędzi w postaci młotka, śrubokręta, wiertarki i wiertarko-wkrętarki. Normalnie warsztat małego majsterkowicza. Zapomniał chyba, że najpierw trzeba pomalować ściany i zaimpregnować płytki.
Dzisiejszy powrót z pracy zapowiada się nader ciekawie… sklepy z płytkami i panelami są nasze!!!
Yupiiiiii!